Nie przewidywał, że to się uda. Że poradzą sobie z trzema, a do tego dorosłymi niedźwiadkami.
Jego uwagę w pewnej chwili przykuła Altair, ciągnąca do jaskini nieżyjące niedźwiedzie. Zaciągnęła je w kąt jaskini, a Shairen i Prascanna roznosiły chorym kawałki tego upolowanego wcześniej, zanim trzeba było walczyć z całym stadem. Znów powróciły dziwne podejrzenia dotyczące czarnej wadery. Ten dziwny ton głosu.... Intrygowało go również, skąd Altair mogła mieć tyle siły, żeby przewrócić, a potem wykończyć jednego z niedźwiedzi. I dlaczego druga czynność zajęła jej aż tyle czasu? Więcej, niż było konieczne....
- Dziękuję - mruknął, gdy dostał swój przydział mięsa.
Usłyszał też ewidentne burczenie jego brzucha. Przypomniało mu to, że od dawien dawna nie jadł, sam się sobie dziwił, jak zdołał w tym stanie biegać i używać mocy. Odkrył, że krew w mięsie nie była jeszcze zupełnie zimna, mimo, że mięso było wyjątkowo mało krwiste. Ale to nie miało znaczenia. Nareszcie miał szansę cokolwiek zjeść.
Najadł się, a potem postanowił trochę odpocząć. Nie czuł już w sobie tyle mocy magicznej, co nie tak dawno temu. Powodem mogła być próba podpalenia jednego z niedźwiedzi.
Idź na Północ, mówili, będzie fajnie, mówili...
Po kilkugodzinnej drzemce ruszył swe cztery litery w kierunku Elan.
- Jestem już praktycznie zdrowy. Moge sobie iść i oficjalnie dołączyć do watahy?
- Na chwilę obecną - Uzdrowicielka spojrzała smętnie na biel panującą na zewnatrz - Nawet o tym nie myśl.
- To kiedy?
- Może rano, jak się pogoda uspokoi.
Opadł zrezygnowany na posłanie. Zdecydowanie wolałby siedzieć teraz w tajdze. Może chociaż tam może być chociaż odrobinę cieplej.
- Przyzwyczaj się, jeżeli chcesz tu zostać - powiedziała jeszcze Elan, a potem wróciła do medyczek.
Aiden ostatecznie postanowił ponownie iść spać. Im mniej czasu siedzi tu bezczynnie, tym lepiej.
Gdy się obudził, był już ranek, a w jaskini panowało duże zamieszanie. Zobaczył Elan biegającą z kąta w kąt, wstających z pomocą medyczek chorych, Altair wyciągającą resztki reniferowego mięsa. To do niej basior podszedł w pierwszej kolejności.
- Co tu się dzieje? - zapytał.
Wadera na chwilę wypuściła renifera z pyska.
- Przenosimy się, zanim będzie za późno. Lepiej chodź z nami - oznajmiła i szybko zniknęła Aidenowi z pola widzenia, zanim ten zdążyłby dopytać ją o szczegóły przeprowadzki. Była nieco poddenerwowana, tak jak wczoraj pod koniec walki z miśkami.
< Altair? >
Po kilkugodzinnej drzemce ruszył swe cztery litery w kierunku Elan.
- Jestem już praktycznie zdrowy. Moge sobie iść i oficjalnie dołączyć do watahy?
- Na chwilę obecną - Uzdrowicielka spojrzała smętnie na biel panującą na zewnatrz - Nawet o tym nie myśl.
- To kiedy?
- Może rano, jak się pogoda uspokoi.
Opadł zrezygnowany na posłanie. Zdecydowanie wolałby siedzieć teraz w tajdze. Może chociaż tam może być chociaż odrobinę cieplej.
- Przyzwyczaj się, jeżeli chcesz tu zostać - powiedziała jeszcze Elan, a potem wróciła do medyczek.
Aiden ostatecznie postanowił ponownie iść spać. Im mniej czasu siedzi tu bezczynnie, tym lepiej.
Gdy się obudził, był już ranek, a w jaskini panowało duże zamieszanie. Zobaczył Elan biegającą z kąta w kąt, wstających z pomocą medyczek chorych, Altair wyciągającą resztki reniferowego mięsa. To do niej basior podszedł w pierwszej kolejności.
- Co tu się dzieje? - zapytał.
Wadera na chwilę wypuściła renifera z pyska.
- Przenosimy się, zanim będzie za późno. Lepiej chodź z nami - oznajmiła i szybko zniknęła Aidenowi z pola widzenia, zanim ten zdążyłby dopytać ją o szczegóły przeprowadzki. Była nieco poddenerwowana, tak jak wczoraj pod koniec walki z miśkami.
< Altair? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz