Młody wilk postanowił się więcej nie odzywać w drodze powrotnej. Wiedział, że nie czekają go przyjemności za całe to zdarzenie, a kary nie uniknie, jednak pomimo tego cieszył się, że został szczęśliwie znaleziony. W dodatku jego wybawicielem znów okazał się Lily, który wcale nie wydawał się zły na niego, no może nie patrząc na fakt, że częste kichnięcia Tashiego widocznie mu przeszkadzały... Może jednak imię szczeniaka okazuje się mieć w sobie jakąś magiczną prawdę? No bo czy to nie właśnie szczęście – czy też zbieg okoliczności – wciąż utrzymywało go przy życiu?
Podczas powrotu do reszty watahy Tashi przypomniał sobie pewne zdarzenie za czasów pobytu w stadzie Kiby. Radość ze szczęśliwego odnalezienia uleciała ze szczenięcia wraz z myślą, która przyniosła do niego wspomnienia o pewnym szczeniaku... Tashi pamiętał, jak widział jego potajemne wymknięcie się poza skalne mury tamtej nocy, gdy szczeniak, którego ledwo znał, chciał uciec... A już następnego dnia przyprowadzony przez straż musiał zmierzyć się z konsekwencjami, jakimi była śmierć. Tashi musiał wtedy patrzeć na jego cierpienie, tak samo, jak patrzył na cierpienie swojego przyjaciela.
Ale Tashiemu zawsze udawało się minąć z represjami, więc oby i tym razem jego szczęście zatrzymało z dala od niego karę śmierci... albo coś... gorszego...
***
— Skaranie boskie! — zawołała już u progu groty Heroica. Widocznie czekała na powrót Lily'ego, i to mając nadzieję, że wróci on z Tashim, bo natychmiast po ujrzeniu tej dwójki wilków na jej pysku zakwitła ulga, choć ton głosu wyraźnie sugerował niezadowolenie. Tak, oto wrócili – cały i zdrowy Lily oraz niekoniecznie zdrowy, ale wciąż cały, Tashi!Teraz tylko czekać na ciepłe powitanie... pomyślał Tashi, odchylając uszy do tyłu w akcie skruchy i już czując na swoim nosku nerwowe swędzenie. Srogie spojrzenie Heroiki bowiem nie mogło zwiastować niczego dobrego...
Młody wilczek nie potrafił powstrzymać – tak bardzo stosownego w tym momencie – kichnięcia. Ale dla Heroiki wydało się to być zaledwie niewartym uwagi szczegółem, podczas gdy Lily, którego czarne futro na łbie ponownie przez to ucierpiało, wymamrotał pod nosem ciche przekleństwo. Czarny wilk prędko postawił szczeniaka na ziemi, najwidoczniej chcąc pozbyć się niewygodnego zagrożenia, iż mając Tashiego na swoim grzbiecie naraża się na całkowite zasmarkanie karku i łba – i zachowanie wojownika jest absolutnie zrozumiałe...
— Lily! — zawołała jakaś wadera, niewidoczna z punktu widzenia Tashiego, na co czarny basior zareagował ulatniając się bez pożegnania. I to by było na tyle, jeśli chodzi o kogoś, kto mógłby złagodzić karę dla Tashiego...
Jednak, co za szczęście, tym razem udało mu się ucieknąć od kary, przynajmniej na jakiś czas. Ponieważ Heroica szybko zauważyła ranę na małym ciele szczeniaka, a w pobliżu właśnie przechodziła medyczka, to też zaniepokojona staruszka zawołała szarą wilczycę, chcąc, by zabrała młodego wilka i się nim szybko zajęła.
***
Uzdrowicielka Watahy Krwawego Szafiru latała we wszystkie strony, pomagając każdemu choremu z osobna, gdy Tashi przybył do jej jaskini. Wilczyca o futrze pięknego, zielonego koloru ledwo się ze wszystkim wyrabiała, dlatego przybycie szarej medyczki, która przyniosła do tego miejsca Tashiego, zdawało się być wybawieniem dla zapracowanych łap Uzdrowicielki; w końcu ktoś ją zastąpi. Szara wadera, która przedtem przedstawiła się Tashiemu jako Shairen, postawiła go na ziemi i od razu przejęła robotę zielonej wilczycy. Elan nareszcie miała czas, aby odpocząć, a jednak zauważyła ciemnoszarego szczeniaka i otwierając szerzej oczy podeszła do niego szybkim krokiem.— Muszę się tobą natychmiast zająć! — oznajmiła Uzdrowicielka pewnym głosem, widząc stan Tashiego. I choć szczenię zapewniało, że ,,wszystko jest dobrze i nie czuje się źle’’, wilczyca świetnie widziała paskudny ślad po ugryzieniu na grzbiecie wilczka i jego osłabione spojrzenie.
<Lily?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz