- Pewnie że może - westchnęła Scar. Niepotrzebnie tak śmieszkowała, ponieważ przypomniała sobie, że przecież nie pała do niego zbytnią sympatią. Nawet od Trou Noir czuć było pewną niechęć do współpracy z nią.
- Też musisz mieć imie zastępcze - stwierdził jej towarzysz, chowając zakorkowaną fiolkę do torby.
- Okej. Daj mi chwilę - Scarlet wstała i zaczęła chodzić w kółko, usiłując się namyślić - Athene?
- Athene? Czemu akurat to?
- Nie mam pojęcia, ale to jako pierwsze przyszło mi do głowy.
- Dobra, lepiej już chodźmy, Athene. Mamy mało czasu.
- To nie jest taki głupi pomysł, Blue Tornado.
Trou Noir wstał i wszedł aż po brzuch do lodowatej wody w Rzece Leminga. Już sam ten widok zmroził waderze krew w żyłach. Scarlet walczyła z myślami, ale ostatecznie dogoniła towarzysza.
Również jak on zostawiła swoje rzeczy w śniegu. Z wielkim bólem serca zostawiła tam też swój ukochany łuk
- Będę chora - syknęła, gdy poziom wody sięgnął jej brzucha.
Kiedyś na kilka lat znalazła się w lodzie. Nie chciałaby tego powtarzać, toteż szybko włożyła głowę pod wodę, by ją zaraz wyciągnąć. A gdy ją wyciągnęła przeżyła lekki szok.
Teraz wszystko wydawało jej się być bardziej rozmazana. Gdy zamrugała, nie widziała już odcieni szarości. Widziała czerń i biel. Jedynie czerń i biel. O nie.... nie.... nie teraz!
Zanurzyła głowę jeszcze raz, w nadziei, że wzrok jej się naprawi. Pod wodą zobaczyła ledwo widoczne widmo nurkującego leminga.
- A trzeba było iść z tym do Uzdrowicielki - zaszczebiotał leming, i rozpłynął się w wodzie.
A najgorsze dopiero miało nadejść... wadera najpewniej tylko zaszkodzi misji. Ale z drugiej strony... nie może się wycofać. Nie chciała, by ktokolwiek wiedział o jej problemach ze wzrokiem. Ona już wiedziała, co z nią zrobią, jak się dowiedzą. Albo ją zabiją lub wygnają, bo czyni więcej szkody niż pożytku, albo co gorsza... zostanie odsunięta od stanowiska zwiadowczyni, od pracy, którą przecież tak uwielbia....
Dopiero szturchnięcie basiora przywróciło ją do świata rzeczywistego.
- Już chyba wystarczy - powiedział, przecierając oczy.
- Racja - westchnęła Scarlet i popłynęła pieskiem ku drugiemu brzegowi Rzeki Leminga. Tak naprawdę, nie była do końca pewna, kiedy powinien zaczynać się grunt, bo teraz wszystko się ze sobą zlewało. Potem usiłowała wylać sobie całą wodę z uszu. Trou Noir dołączył do niej chwilę później.
- Nie wolisz może trochę odpocząć? - zaproponował.
- Nie trzeba - skłamała. Tak naprawdę potrzebowała przynajmniej.... tysiącletniego odpoczynku - Sam zresztą mówiłeś.... spieszy nam się.
Wilk wzruszył ramionami. Weszli do lasu. Scarlet cały czas musiała się pilnować, żeby nie przywalić nosem w jakieś drzewo. Na szczęście taki incydent nie miał miejsca, chociaż nie oznaczało to, że na początek mieli z górki.
Co to znaczy? A no znaczy to, że po kilku minutach marszu na Trou Noir skoczył szary wilk. Z niezwykle agresywnego zachowania napastnika Scarlet wywnioskowała, że był on gotowy rozszarpać towarzysza na miejscu, a później ją zgwałcić i zabić. Niekoniecznie w tej kolejności.
Jak najszybciej rzuciła się na szarego z kłami, pazurami, chociaż niestety bez niezastąpionego łuku.
Udało im się wspólnymi siłami odepchnąć napastnika, a był to naprawdę ciężki i duży osobnik. Ciekawe, co on je, że jest taki gruby. Zwinny, chociaż gruby, a przynajmniej jak na wilka. Dość dziwne połączenie.
Chciała dobiec do tamtego szarego, ale powstrzymał ją Trou Noir.
- Uspokój się - warknął na nią, a potem zwrócił się do szarego wilka - Nie chcemy kłopotów. To jest Athene, a ja nazywam się Blue Tornado. Szukamy sfory.
Napastnik długo nie odpowiadał. Być może ďopiero teraz zauważył różowo-niebieską grzywkę u Trou Noir.
- Ah tak? Dziwna z was para. Chodźcie za mną, i żadnych sztuczek.
Więc nic już nie mówili i szli za wilkiem. Szli już całkiem długo, nie natykając się na nikogo. W końcu Scarlet nieco przyspieszyła i zrównała się z prowadzącym.
- Proszę pana... jak się pan nazywa?
- Sivve - mruknął szary wilk.
- Panie Sivve, a dokąd tak właściwie zmierzamy?
- Mam rozkaz prowadzić każdych chętnych do przywódczyni - odpowiedział krótko szary basior. W gruncie rzeczy nie był już tak oschły, jak na początku. Chociaż jego głos nadal nie brzmiał optymistycznie.
- Do przywódczyni? - Do rozmowy włączył się Trou Noir - To ona?
Ukradkiem wymienił ze Scarlet porozumiewawcze spojrzenia.
Sivve przytaknął, ale nie odezwał się już więcej. Wkrótce wilki, zwane Blue Tornado i Athene poczuły, że temperatura powietrza dość szybko się obniża. Szary wilk prowadził ich do jaskini. Scarlet nie zauważyła lodu, który pokrywał podłogę, i tylko jej zwiadowczy refleks sprawił, że nie zjechała w dół.
Kilka wilków zaczęło szeptać coś między sobą. Teraz w jaskini było nawet zimniej, niż na obszarze tundry, podczas śnieżycy.
A potem zobaczyła j ą.
< Trou Noir? > Opis Kiby zostawiam w Twoich łapkach, Twój wilk ma duużo lepszy wzrok, a poza tym to w końcu przybrana ciotka jednego z Twoich wilków, także powodzenia :]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz