- Widzę, widzę. Więc zostanę - Nightmare położyła się na jednym z wielu wolnych futer. Lily również to uczynił. Oczy mu się powoli same zamykały. Nudził się niemiłosiernie, a dziś akurat w jaskini Uzdrowicielki panował wyjątkowo mały ruch.
Usiłował pójść spać, ale z drugiej strony wcale nie chciał jeszcze zasypiać.
- Jak się czujesz? - zagadnął Nightmare. Wilczyca leżała na jednym z futer i również miała niemałe problemy z zaśnięciem.
- Normalnie się czuję, czemu pytasz?
- No wiesz.... nie zmęczyły cię czasem te ciągłe przemiany w smoczą wersję?
- Ani trochę.
- Nie jesteś ani trochę zmęczona?
- Nic a nic - mruknęła Nightmare.
- Okej. Dobranoc - Lily odpuścił sobie dalszą konwersację, ale nadal zastanawiało go, skąd ona bierze tyle mocy. To było równie interesujące, jak przerażające. Czytał całe wieki temu, że przemiany w inne stworzenia potrafią być wykańczające.
Lily jeszcze przez jakiś czas chodził bez celu po jaskini, aż w końcu był na tyle zmęczony, że zasnął.
Następnego dnia nie było jej już w jaskini Elan. W sumie nic dziwnego - śnieżyć przestało, toteż nic jej już tutaj dłużej nie trzymało. Podobnie jak Lily'ego, który pożegnał się z Elan i wybiegł na zewnątrz. Słońce dopiero zaczynało wschodzić, więc nagromadzony przez noc śnieg nie odbijał jeszcze tak rażąco tego światła. I dobrze, gdyż basior nie miał wcale ochoty oślepnąć na dzień dobry.
I w tym śniegu dał radę dostrzec białego myszkopodobnego gryzonia. Oblizał cicho wargi. Co prawda nie był głodny, ale wypoczął na tyle, by zabić nudę pogonią za tym gryzoniem.
Skoczył więc na białą mysz. Ta oczywiście zaczęła natychmiast uciekać, ale nie było jej łatwo przebrnąć przez śnieg, więc Lily'emu udało się ją dogonić. Kiedy przygniótł gryzonia do gruntu łapą, usłyszał zduszone piski zdeterminowanej zwierzyny... jeśli tą małą, białą kulkę można nazwać w ogóle zwierzyną. Była praktycznie na jednego gryza, i Lily połknąłby ją w całości, może za wyjątkiem tego długiego, łysego ogona.
Jego uwagę odwróciła jasna wadera, maszerująca z naprzeciwka. Na tyle, że ten głupi gryzoń zdołał przecisnąć się między palcami Lily'ego i w oka mgnieniu zniknąć w śniegu.
- Heeej! - usłyszał, a głos wydał mu się względnie znajomy - waderą okazała się niedawno poznana Nightmare. Wyglądała na nieco czymś przygnębioną.
Czarny basior gotów był wygarnąć tej wilczycy spowodowanie utraty przekąski, chociaż ostatecznie zaniechał tego. Mysz nie była wystarczająco duża aby zostać czyimś obiadem. Poza tym mysz i tak długo nie nacieszy się wolnością.
- Witaj Nightmare! - zawołał Lily, podchodząc do niej - Co cię sprowadza do tej części tajgi?
< Nightmare? >
Usiłował pójść spać, ale z drugiej strony wcale nie chciał jeszcze zasypiać.
- Jak się czujesz? - zagadnął Nightmare. Wilczyca leżała na jednym z futer i również miała niemałe problemy z zaśnięciem.
- Normalnie się czuję, czemu pytasz?
- No wiesz.... nie zmęczyły cię czasem te ciągłe przemiany w smoczą wersję?
- Ani trochę.
- Nie jesteś ani trochę zmęczona?
- Nic a nic - mruknęła Nightmare.
- Okej. Dobranoc - Lily odpuścił sobie dalszą konwersację, ale nadal zastanawiało go, skąd ona bierze tyle mocy. To było równie interesujące, jak przerażające. Czytał całe wieki temu, że przemiany w inne stworzenia potrafią być wykańczające.
Lily jeszcze przez jakiś czas chodził bez celu po jaskini, aż w końcu był na tyle zmęczony, że zasnął.
* * *
I w tym śniegu dał radę dostrzec białego myszkopodobnego gryzonia. Oblizał cicho wargi. Co prawda nie był głodny, ale wypoczął na tyle, by zabić nudę pogonią za tym gryzoniem.
Skoczył więc na białą mysz. Ta oczywiście zaczęła natychmiast uciekać, ale nie było jej łatwo przebrnąć przez śnieg, więc Lily'emu udało się ją dogonić. Kiedy przygniótł gryzonia do gruntu łapą, usłyszał zduszone piski zdeterminowanej zwierzyny... jeśli tą małą, białą kulkę można nazwać w ogóle zwierzyną. Była praktycznie na jednego gryza, i Lily połknąłby ją w całości, może za wyjątkiem tego długiego, łysego ogona.
Jego uwagę odwróciła jasna wadera, maszerująca z naprzeciwka. Na tyle, że ten głupi gryzoń zdołał przecisnąć się między palcami Lily'ego i w oka mgnieniu zniknąć w śniegu.
- Heeej! - usłyszał, a głos wydał mu się względnie znajomy - waderą okazała się niedawno poznana Nightmare. Wyglądała na nieco czymś przygnębioną.
Czarny basior gotów był wygarnąć tej wilczycy spowodowanie utraty przekąski, chociaż ostatecznie zaniechał tego. Mysz nie była wystarczająco duża aby zostać czyimś obiadem. Poza tym mysz i tak długo nie nacieszy się wolnością.
- Witaj Nightmare! - zawołał Lily, podchodząc do niej - Co cię sprowadza do tej części tajgi?
< Nightmare? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz