Gdy dotarli do końca szerokiego korytarza, ich oczom ukazała się obszerna grota. Na samym jej środku, na lodowym podwyższeniu, siedziała majestatyczna wilczyca o futrze koloru śniegu. Długa sierść skutecznie chroniła ją od wszechobecnego mrozu, zaś jedno z jej ślepi miało najzimniejszy odcień błękitu, jaki trzyletni basior kiedykolwiek widział. Drugie oko wyglądało na ślepe, oczodół i policzek zaś naznaczone były sporą blizną. Ucho wadery sprawiało wrażenie oderwanego i przyszytego potem na nowo, a całe jej ciało pokrywały ślady po dawnych walkach. Jednak mimo odniesionych niegdyś ran i niewątpliwie paru ładnych lat egzystencji na tym świecie wilczyca sprawiała wrażenie silnej i niepokonanej.
Trou Noir skłamałby, twierdząc, że Kiba nie wywarła na nim wrażenia.
Przywódczyni wrogiego stada przerwała rozmowę, widząc Sivve wkraczającego do groty z dwojgiem nieznanych jej wilków. Machnięciem łapy odprawiła swojego rozmówcę i wyszła na spotkanie nowoprzybyłym. Sivve skłonił się jej nisko, Blue Tornado i Athene pochylili głowy.
– To nowi rekruci, pani – poinformował swoją przełożoną basior.
– Doskonale, akurat dwójki nam potrzeba... – mruknęła do siebie Kiba, a potem zwróciła się do skrytych pod przebraniem członków watahy Yesterday'a: – Jak się nazywacie? I jak tu trafiliście?
– Jestem Blue Tornado, a to moja towarzyszka, Athene – odpowiedział Trou Noir. – Daleko na południe stąd krążyły plotki o wilczycy, która niedługo zawładnie całą Północą. Z racji, iż w naszym stadzie brakowało nam przygód, postanowiliśmy się przekonać, czy opowieści są prawdą.
– I jak, okazały się prawdziwe? – zapytała biała wilczyca z błyskiem ciekawości w oku.
– Szczerze powiedziawszy? Nie – odparł Trou. Scarlet posłała mu niespokojne spojrzenie, a Kiba... cóż, Kiba wyglądała, jakby zaraz miała wybuchnąć. Jednak nim obie wilczyce zdołały wydobyć z siebie jakieś słowa, basior kontynuował: – Te wszystkie plotki to drobnostka w porównaniu z oszałamiającą rzeczywistością. Choć mam bujną wyobraźnię, nie spodziewałem się kogoś tak wspaniałego.
Na pysku śnieżnej wadery pojawił się niewielki, ale za to szczery uśmiech. Widocznie lubiła, jak prawiono jej komplementy. A już w szczególności młode basiory, jak Trou Noir... Wilk wzdrygnął się na samą myśl, że Kiba mogłaby spróbować... nie, to było zbyt straszne, żeby nawet o tym rozmyślać.
– Miłe słowa – mruknęła wadera. – Cóż, zobaczę, jak sprawdzicie się na treningu. Wtedy podejmę decyzję, czy was przyjąć czy nie...
Ani Blue Tornado, ani Trou Noir tak ma być, to nie jest błąd ten pomysł nie przypadł do gustu, biorąc pod uwagę złowróżbny ton głosu wadery. Co mogło ich czekać w niedalekiej przyszłości? Tortury? Może Kiba podejrzewała, że dwójka wilków to szpiedzy z watahy Yesteday'a? Albo...
Bon Nord, a jeśli ona jest jakaś psychiczna? – przemknęło basiorowi przez myśl, gdy szedł za Sivve podziemnym korytarzem. Z jego pyska ulatywały kłęby pary, a podłoże miejscami było oblodzone. Jeśli przez następne parę dni będą mieszkać w podobnych warunkach, kto wie, czy nie zamarzną. Albo nie dojdzie do wychłodzenia. Albo do odmrożenia.... Trou wzdrygnął się. Był dość przywiązany do swoich uszu, łap i ogona. Nie zamierzał ich tracić. Ale misji też nie będzie mógł porzucić...
– No, tu będziecie mieszkać – mruknął nieco chłodno Sivve, otwierając jakieś drzwi (tak, dobrze zgadliście, były zrobione z lodu). Za nimi znajdowało się stosunkowo ciepłe pomieszczenie pełne posłań i nieznanych wilków, które przerwały rozmowy, gdy tylko ich zobaczyły. Trou Noir i Scarlet, czy też raczej Blue Tornado i Athene, weszli do groty. Drzwi zamknęły się za nimi z hukiem. Obdarzony kolorową obecnie czupryną basior nie był na to przygotowany i aż podskoczył, słysząc nagły i głośny dźwięk. Wiele wilków zaśmiało się, jednak przybysz nie zwrócił na to większej uwagi. Zastanawiał się, czy są tutaj uwięzieni.
– Cześć, nowi. – Przez tłum przepchnęły się trzy osobniki – bury, umięśniony basior i dwie wilczyce – jedna platynowa, o fiołkowych oczach, druga zaś rdzawa. Grymas na jej pysku świadczył, że nie ma większej ochoty przybywać w tym miejscu. Trou dostrzegł w niej od razu potencjalnego sprzymierzeńca.
– Em... hej – odpowiedziała Scarlet, nieufnie przyglądając się tej trójce. – Jestem Athene, to Blue Tornado.
– Grivier, to Nicolette i Incendie – odparł bury basior, wymawiając ostatnie imię "ęsądi", co jednocześnie zaskoczyło i nieco uspokoiło Troi Noir.
– Enchanté – mruknęła rdzawa z francuskim akcentem, wcale nie wyrażając tego, że jej miło. Mimo to Blue Tornado uśmiechnął się. Coś mu podpowiadało, że Incendie może być skarbnicą informacji... a kto wie, może zgodzi się im pomóc?
– Możecie zająć wolne posłania – oznajmił Grivier, a potem odwrócił się na pięcie i odszedł. Nicolette podążyła za nim, zastawiając ich samych ze rdzawą. Trou zastanawiał się przez chwilę, czy do niej nie zagadać, ale widząc, że waderze brak jest chęci na rozmowę, zrezygnował z tego pomysłu. Na razie postanowił trochę odpocząć.
<Scarlet?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz