– Nie podoba mi się ta pogoda – odezwała się Heroica, siadając obok czarnej wilczycy. Teraz obie wyglądały na zewnątrz, gdzie szalała burza śnieżna. Altair półtorej godziny wcześniej opuściła jaskinię Uzdrowicielki, odwiedziła magazyn żywności i przyniosła starszej waderze i jej podopiecznym trzy polarne zające. Niedługo później zaczął padać śnieg, który po kilku minutach przerodził się w potężną śnieżycę. Taką, w jakiej odnalazła tego Aidena...
– Wątpię, żeby komukolwiek się podobała – odpowiedziała, spoglądając na dawną opiekunkę. – Na pewno macie tutaj wystarczająco ciepło? W razie czego możemy znaleźć jakąś inną grotę... Do czasu, aż nie wrócimy do lasu.
– Tutaj jest dobrze – stwierdziła Heroica. – Chociaż... jeśli nie przeniesiemy się do tajgi, tak jak pierwszej zimy na tych terenach, może być już gorzej.
– Zostaliście tu kiedyś na zimę? – upewniła się Altair. Jeszcze nie słyszała tej historii. – Nie wiedziałam o tym.
– Cóż, szczeniakom się zazwyczaj tego nie opowiada. A mało który dorosły jest tym zainteresowany. Ale tak, pierwszej zimy popełniłam ten błąd... wszyscy popełniliśmy. Nie byliśmy przygotowani na takie mrozy... Kilku pozamarzało... Jeszcze inni zmarli z głodu... Nowa wilczyca, Sunset, zachorowała na poważne zapalenie płuc. Nie mieliśmy wtedy nikogo tak dobrego w lecznictwie jak Elan... Gdy w końcu, po kilku tygodniach, udało się nam przenieść do Owadziego Lasu, było nas znacznie mniej, a ci, co przeżyli, byli słabi, głodni i niemal całkowicie pozbawieni nadziei. Ale szybko się pozbieraliśmy. I od tego czasu zawsze wędrujemy
– Mówisz, że wataha była bliska wymarcia, gdy zostaliście w Wichrowych Wzgórzach na zimę... Ale mamy jeszcze jesień, prawda? – zauważyła Altair.
– Śnieżyce to raczej oznaka zimy. A ta nie jest pierwsza. Możemy skończyć podobnie... Rahhelle, co się stało? – Heroica zwróciła się do małej skrzydlatej waderki, o futerko koloru kremowego, z amarantową grzywką i końcami piór.
– M-miałam zły sen – szepnęła. Opiekunka szczeniąt posłała czarnej wilczycy spojrzenie mówiące: Wybacz, ale muszę się nią zająć. Altair skinęła głową i wróciła do obserwowania burzy śnieżnej.
Nagle, wśród wirujących płatków, dostrzegła jakiś ruch. Zielonkawa postać z trudem brnęła przez grubą warstwę śniegu, stawiając się silnemu wiatrowi. Wampirzyca bez chwili zastanowienia opuściła bezpieczną, ciepłą grotę i podbiegła do Uzdrowicielki. Gdy Elan ją zauważyła, uśmiechnęła się delikatnie. Z wdzięcznością skorzystała z pomocy i razem wróciły do jaskini Heroiki.
– Co ci strzeliło do głowy, żeby wychodzić na zewnątrz w taką śnieżycę!? – zawołała Altair, gdy tylko znalazły się w środku. Zielona wadera otrzepała się ze śniegu, a potem wyprostowała.
– Przyznaję, niezbyt mądry pomysł – odpowiedziała. – Liczyłam na to, że uda mi się wrócić do domu... Ale widać nadzieja rzeczywiście jest matką głupich.
– To w sumie niedaleko... mogłabym spróbować cię tam odprowadzić...
– Tak, i dwa dni później znaleźlibyśmy wasze zamarznięte ciała w pierwszej lepszej zaspie – prychnęła Heroica, pojawiając się obok nich. – Póki wiatr nie osłabnie, nigdzie się stąd nie ruszycie. I, jak już tu jesteś, Elan, obejrzałabyś Obsidiana? Chyba się przeziębił.
– Niech ci będzie – zgodziła się Uzdrowicielka.
>>> <<<
Jakiś czas później czarna i zielona wilczyca opuściły grotę i skierowały się do jaskini Uzdrowicielki. Altair była ciekawa, jak ma się czuję ten cały Aiden. Chciała mu zadać tyle pytań... Interesowało ją, skąd pochodzi i z jakiego powodu tu trafił. Większość wilków zostawało na południu, mało kogo przyciągała Północ, jej mrok i chłód. A zgubić się na tyle, aby tutaj trafić... naprawdę trzeba by mieć talent do ściągania na siebie kłopotów.
– Muszę porozmawiać o tym z Yesterday'em – mruczała Elan. – Sama zarządzę przeprowadzkę, jeśli on tego szybko nie zrobi... Zamarzniemy tu albo umrzemy z głodu...
– Za kilka dni na pewno będziemy już w Owadzim Lesie. Wczoraj sprawdzałam przecież, czy nory i groty są gotowe. Lepiej zacznij się pakować.
– Może masz rację...
Obie weszły do jaskini Uzdrowicielki, gdzie zastały dwie medyczki - Prascannę i Shairen - oraz kilku chorych. W tym Aidena. Altair podeszła do niego.
– Jak tam? – zapytała.
<Aiden?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz