Z ulgą rzuciłam się na twardą skałę, by po chwili syknąć z nienawiścią i łapą zetrzeć z białej sierści pyska dość mocno odznaczającą się czerwoną krew. Muszę zacząć myśleć — stwierdziłam, zlizując ciecz z błękitnych pazurów. Po chwili krew przestała lecieć, a ja z uśmiechem przewróciłam się na plecy. Jak miło... W końcu żadne powietrze nie mierzwi sierści... Lodowata szczotka nie moczy futra...
Czy on coś podejrzewa?
Ta myśl przyszła dosłownie ni z gruszki ni z pietruszki. Dopiero zaczęłam rozmyślać nad tym, czy to, co robię, nie jest przypadkiem już w myślach alfy jako podejrzenia wobec mojej osoby. Gdyby rzeczywiście tak było... Mogę przyjąć, że doskonale wie, co robię. Być może będzie chciał podać mi złą datę lub nie poda jej wcale, byle tylko zaskoczyć przeciwnika. Lub wciąż może mieć świadomość mojej osoby, jednak być na tyle pewnym wygranej, że nie szczędzi sobie podawanych mi informacji. Można by pomyśleć, iż nawet specjalnie będzie chciał, żeby moja... stara wataha wszystko wiedziała.
– Nie docenia ich. – mruknęłam głosem pełnym jadu i nienawiści. Z sufitu moje oczy przeniosły się na ścianę, świdrując pustym spojrzeniem szary kamień.
A przynajmniej taką mam nadzieję. – dodałam jeszcze, trzepiąc raz uszami o pustkę. Powieki zasłoniły me błękitne tęczówki na dobre dwie minuty.
W nadchodzącej bitwie jestem w pierwszej linii ataku. Jakby udało mi się wyrwać przodem, nie wzbudzając podejrzeń dowódców... Być może zdołałbym dotrzeć do jakiegokolwiek wilka z przydomkiem pochodzącym od Krwawego Szafiru. Chociaż... Dość długo mnie tam nie było... Być może doszło parę wilków... Skąd mam mieć pewność, że to nie szpiedzy...
W takim razie... Jakie mam opcje... Heroica, Elan, Shogun, Scarlet, Hikaru Shairen, Prascanna, Lily, Altair lub sam Yesterday. Ten ostatni jest chyba najlepszym wyjściem. Ale... Czy mi uwierzy? Potrząsnęłam głową, otwierając gwałtownie oczy. O czym ja myślę? Czemu wciąż zależy mi na watasze, z której poniekąd zostałam wygnana? Na moim pysku zagościł sadystyczny uśmiech. Oh well... Bitwa jest równoważna z krwią. A krew...
Tajemnicze iskierki zamigotały w ślepiach. Skoro już jestem ich wrogiem... Chyba mam prawo to wykorzystać.
Nie! Nie, nie, nie! To obecna wataha tak na mnie wpływa! Myślozbrodnia jest w ich stylu! Nic takiego nie zrobię! Ugh... Oszaleję jak zaraz się czymś nie zajmę.
Przejechałam łapą po pysku, chwilę później wstając.
< Alt? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz