- Już ze mną lepiej, chyba - zapewnił czarną wilczycę Aiden, kiedy Altair zapytała go o jego obecny stan - Przynajmniej mogę już jako tako chodzić. A co u ciebie?
Wadera jedynie westchnęła i usiadła obok niego. Wyglądała na zmęczoną i przeziębioną.
- Chciałabym, żeby to się jak najszybciej skończyło.
- Chodzi o te śnieżyce?
- Tak, niestety. Zima nadeszła wcześniej, niż się spodziewaliśmy. Musimy się przenieść do tajgi, zanim będzie za późno....
- Nienawidzę zimy - stwierdził krótko Aiden.
Lubił akurat to na zimę ponarzekać od czasu do czasu. Śnieg był dla niego czymś cudownym jedynie za czasów szczenięcych. Potem zaczął być coraz to bardziej męczący. Aiden miał nawet wrażenie, że przybywa go więcej z roku na rok.
- Więc czemu tu jesteś? Tu, na Północy? - zapytała Altair, przybierając niezwykle filozoficzny ton głosu - Skoro tak bardzo nienawidzisz zimy...
Basior wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Może chęć znalezienia jakiejś pozytywnie nastawionej sfory? A może po prostu brak orientacji w terenie?
- Zawsze możesz dołączyć do Watahy Krwawego Szafiru - wtrąciła Elan, pojawiając się znikąd - Nie sądzę, żeby Yesterday miał coś przeciwko temu.
Uzdrowicielka równie szybko ponownie zniknęła w wąskim zejściu na końcu jaskini. Mogła to być jakaś spiżarnia albo magazyn. Ewentualnie zwykła piwniczka, w której można posiedzieć i pozbierać myśli.
- Yesterday? - mruknął Aiden, odstawiając chwilowo propozycję zostania zwerbowanym na dalszy plan.
- Alfa - sprecyzowała Altair - I mój przybrany braciszek. Kiedy przemyślisz już naszą propozycję, daj mi znać.
Po tych słowach wstała i odeszła, schodząc do piwniczki Elan. Długo stamtąd nie wychodziła, zapewne pomiędzy waderami nawiązala się nieco dłuższa dyskusja, a tymczasem Aiden położył się i zaczął rozmyślać nad propozycją. Przemyślał wszystkie za i przeciw.
Może jednak powinien zostać na dłuższy czas w jednym miejscu? Co prawda przez okres zimy może być trudniej o jedzenie, ponieważ przyjdzie zima. Oczywiście.
Czy mimo wszystko dołączanie do watahy ma jakiś sens? Spotkał przecież na swojej drodze życia kilka nieprzyjemnych i fałszywych wilków. Wolałby nie mieć powtórki z rozrywki.
Chociaż nie wszystkie wilki na świecie są złe. Do tego zdążył już trochę polubić Altair, chociaż początkowo czarna wadera była dość oschła.
I nagle Aiden wyobraził sobie wszystkie szczeniaczki z tej watahy, wszytkie skulone obok siebie, każde z nich przemarznięte..... głodne....
Po tego typu przemyśleniach Aiden widział dwa wyjścia: dołączyć i później żałować, lub żałować, że się nie spróbowało. W końcu podjął wybór, jednak zamierzał się najpierw z tym przespać, i rano zobaczyć, co się ostatecznie wydarzy.
Chociaż nie było jeszcze zbyt późno, prawda? W końcu niebo miało jeszcze bardzo jasny odcień błękitu.
Aiden zmusił się do wstanie. Postanowił przespacerować się chociaż chwilę po jaskini, skoro i tak może już chodzić.
Właściwie to dość szybko zarejestrował brak czarnej wadery.
- Gdzie jest Altair? - Pytanie skierował do Shairen, jednej z medyczek, gdy ta odpoczywała w kącie.
- Wyszła coś dla nas upolować, niedługo powinna być z powrotem.
- Sama?
- Nie ma za bardzo chętnych na polowanie w tundrze - westchnęła Shairen - A ktoś przecież musi, inaczej byśmy tu wszyscy poumierali z głodu. Na szczęście wkrótce przenosimy się do tajgi.
Altair w końcu wróciła z polowania, ciągnąc do jaskini młodego miśka polarnego. Aiden miał ją zamiar zapytać, jakim cudem udało jej się w pojedynkę zgładzić niedźwiedzia, ale ostatecznie wolał jej najpierw przedstawić swoją decyzję na temat dołączenia.
Medyczki roznosiły chorym wilkom kawałki ciała niedźwiedzia, a basior podszedł do Altair, kiedy ta zakończyła wymianę zdań z Elan.
- Dołączę do watahy - stwierdził - Cieszysz się?
Nigdy nie było mu dane dowiedzieć się tego ostatniego, ponieważ tą miłą atmosferę, panującą po powrocie Altair, przerwał nagle jakiś ryk. Dało się zlokalizować słuchem przynajmniej jeszcze dwie inne jednostki, które dołączyły się do ryku. Po chwili zbiorowy ryk się powtórzył, tym razem nieco bliżej jaskini Elan.
Raptem wszyscy: Uzdrowicielka, medyczki, niektórzy pacjenci i Altair zerwali się na równe łapy i podeszli do wyjścia z jaskini. Aiden również przepchnął się przez ten mały tłumek i dostrzegł dokładnie trójkę dorosłych, białych niedźwiedzi biegnących prosto na nich.
Przyszły pomścić zmarłego kolegę?
Ale nie czas teraz na przemyślenia jak widać, bo medyczki szybko cofnęły chorych do ich łóżek, a potem spojrzały z wyczekiwaniem na to, co postanowi Elan lub Altair.
Aiden nie musiał mieszkać na Północy, żeby wiedzieć, że, wliczając jego, cztery wilki trochę za mało na trzy dorosłe niedźwiedzie.
<Altair?> Bw ;<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz