Leżałam ledwo żywa na śniegu a Yesterday stał nade mną.
-Nie mam po co wracać... - wymruczałam ostatkiem sił patrząc na basiora stojącego nade mną.
-Masz po co wracać-odpowiedział próbując zachęcić mnie do powrotu.
-Nie... Mówisz tak tylko, żebym została i żeby była medyczna w stadzie... - wymruczałam ostatkiem sił i spojrzałam na basiora który stał nade mną.
-Nie, masz po co wracać, wróć- powiedział próbując jakoś mnie przekonać do powrotu.
Nie miałam sił wydyśić z siebie choćby jednego słowa drżałam z zimna, powoli opadały mi powieki. Starałam się ich nie zamykać ale zamknełam je i film mi się urwał. Nie wiem ile co się stało ale obudziłam się w jaskini a obok mnie płonoł ogień, byłam przykryta jakimiś skurami, o dziwo byłam przywiązna sznurem który był na mojej szyi. Byłam tak wyczerpana i nie miałam sił aby wstać a co dopiero wyrwać lub przegryźć sznur. Leżałam tak bezruchu nikogo przez pierwsze minuty nie było w pobliżu mnie, nie wiedziałam co się stało i rozglądałam się po jaskini i nagle z kortarza wyszedł Yesterday.
-Obudziłaś już się - stwierdził patrząc na mnie
-T-t-tak - wymruczałam i odwróciła wzrok w kierunku ściany
-Czemu jestem przywiązana? - dodałam po chwili pytanie i spojrzałam kątem oka na basiora
-Żebyś nigdzie nie uciekła i żeby Ci nic głupiego nie strzeliło do głowy - odpowiedział patrząc na mnie
Nic nie odpowiedziałam tylko leżałam jak zdechła pod ścianą i nic tylko słyszałam moje myśli, mogłam spróbować czytać mu w myślach, ale po co? I bez tego wiedziałam, że w głowie ma jedną myśl,, Szkoda, że tam nie zdechła, ale musiałem ją ratować bo muszę dawać dobry przykład innym. " tak za pewne myślał.
-Po co mnie ratowałaś? Skoro nic dla ciebie nie znacze i zapewne teraz myślisz,, Szkoda, że tam nie zdechła, ale musiałem ją ratować bo muszę dawać dobry przykład innym" - powiedziałam cichym głosem i spojrzał am na wilka.
Zastanawiał się co ma powiedzieć przez chwilę miałam wrażenie, że nie mam zamiaru mi odpowiadać.
<Yesterday? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz