Od Altair CD. Aidena

W końcu się przeprowadzali. Wreszcie będzie spokój od lodowatych wichrów i ciągłych śnieżyc. Nareszcie będzie im łatwiej, chociaż trochę. Altair była szczęśliwa i pełna energii. Tak długo czekała na ten dzień! Chociaż lubiła wiatr i zwykle nie przeszkadzał jej chłód, mając z nimi kontakt w nadmiarze zaczęła ich mieć dość.
Wampirzyca nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Biegała ciągle od jednych wilków do drugich, sprawdzając, jak radzą sobie z pakowaniem dobytku i czy nie potrzebują pomocy. W końcu Yesterday wysłał ją do Elan, nie mogąc znieść jej ciągłych pytań. Wilczyca z chęcią pobiegła do Uzdrowicielki – była pewna, że dostanie tam jakąś pracę. Poza tym, medycy i chorzy byli ostatnimi wilkami, na jakie czekali. Gdy się przygotują, całą wataha ruszy.
Wpadła do groty jak burza, mijając Shairen o milimetry. Z rozpędu udało jej się wdrapać na ścianę, z której w następnej chwili zeskoczyła, prosto przed Elan.
– Hyvää huomenta! – krzyknęła. Uzdrowicielka skrzywiła się nieco.
– Może powinnam dać ci ziółka na uspokojenie? – zastanowiła się zielona wadera. – Nadpobudliwy wa...
– Nie! – zaprotestowała szybko Altair, nie chcąc, aby Aiden usłyszał, jak Elan wymawia to słowo. Wampir. Zazwyczaj nie kryła się ze swoją przypadłością, ale wilk był tutaj nowy... A ona chciałaby zyskać przyjaciela. Przez jej nietypową dietę już i tak mało kto jej tak naprawdę ufał.
– Dobrze, dobrze – mruknęła Elan, unosząc łapy w geście poddania. – Zaraz spożytkujemy te zapasy energii. Na początek opróżnij spiżarnię, dobrze?
Alt kiwnęła ochoczo głową i popędziła do niedużego magazynku, gdzie zazwyczaj przechowywano mięso i inne produkty, które dość łatwo się psuły. Został tam niedojedzony renifer i sporo niedźwiedziego mięsa. Postanowiła zacząć od resztek kopytnego. Chwyciła jedną z nóg martwego roślinożercy i wyciągnęła ze spiżarki. Skierowała swe kroki w kierunku wyjścia z jaskini. Nim jednak zdążyła ją opuścić, podszedł do niej Aiden.
– Co tu się dzieje? – zapytał. Wampirzyca wypuściła na chwilę renifera z pyska.
– Przenosimy się, zanim będzie za późno – oznajmiła. – Lepiej chodź z nami.
Potem szybko wróciła do przerwanego zajęcia. Z niewiadomych powodów zrobiła się nieco nerwowa. Czy to ten cały entuzjazm? Czy może bała się, że Aiden zacznie się czegoś domyślać? Tak właściwie nie bardzo miał podstawy do stwierdzenia, że jego nowa znajoma jest wampirem, ale coś jeśli...
A myślałem, że to twój brat ma mentlik w głowie – odezwał się w jej umyśle Północny Wiatr.
Day? Siedziałeś mu w głowie? Ty chyba oszalałeś! – zawołała w myślach Altair.
Mówiłaś mi ostatnio, że przydałby się mu psycholog... Więc wpadłem do niego.
Jesteś okropny – westchnęła wilczyca. – Jakieś porady dla mnie, panie psycholog?
Z Yesterday'em doszliśmy do wniosku, że prawda to najlepsze rozwiązanie.
Tak. Już to widzę. Powiem mu, że jestem wampirem. I wiesz, co się potem stanie? Przestanie mi ufać, jak wszyscy inni. Jak Luna, szczenięta od Heroiki... Nawet Shogun się dziwnie zachowuje!
Rób jak uważasz. Ja będę znikał, bo widzę, że ktoś tu znów postanowił cię zagadać.
Rzeczywiście, Aiden ponownie zastąpił wilczycy drogę. Teraz, po wyniesieniu resztek zwłok renifera, nic przeszkadzało waderze w mówieniu. Jednak Alt posłała basiorowi jedynie pytające spojrzenie.
<Aiden?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz