Od Kaylay C.D Yesterday

-to idziemy
Weszliśmy w otwór. Czekała nas nieszczęsna droga w dół. Nie cierpię schodzić w dół. Zawsze się wywalę, z resztą, tym razem było nie innaczej. Poślizgnęłam się zjeżdżając na sam dół.
-Kaylay!
-Żyje!
Na całe szczęście kamień mnie uratował przed wypadnięciem do lawy. Yesterday zszedł i stanął koło mnie.
- to wrzucamy-powiedział
Wrzuciliśmy tabliczkę a ona się rozpłynęła.
- Chodźmy już. Strasznie tu gorąco.-powiedziała,
-W sumie... to masz rację. Chodźmy.
Udaliśmy się z powrotem w grórę, i znów czekała nas podróż w dośc trudnych warunkach. Gdy tylko wyszliśmy z jaskini było tyle śniegu, że praktycznie zanużyłam się w nim cała.
-myślę...że tyle śniegu... to tylko czasowe...zjawisko.-mówiłam wyskakując co chwilę ze śniegu.
-Miejmy nadzieję.-powiedział trochę wyższy basior, lecz na tyle, że gdy podniusł głowę bez problemu mógł coś powiedzieć. Na mój widok jak jedynie oczy i uszy wystawały mi ze śniegu zaśmiał się cicho i poszliśmy dalej.
-Wydaje mi się że w drodze powrotnej nic nie zjemy. Inne zwierzęta się pochowały.-powiedział.
Wyszliśmy z wysokich zasp więc bez problemu już mogliśmy iść. Zza zakrętu wypadł na nas niedźwiedź polarny, wściekły misiek odepchnął nas. Przepchnął mnie na zamarznięte jezioro. Poszedł za mną. Wielki niedźwiedź i gruba, ciężka warstwa śniegu spowodowały że lód pęknął. Wielki zwierz zdążył uciec, lecz ja wpadłam do wody.

<Yesterday? Bardzo przepraszam że krótko. Chciałam skończyć to dzisiaj lecz jakoś nie miałam czasu.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz