Od Scarlet CD Trou Noir

Również Scarlet postanowiła położyć się na jednym z futer. Była głodna i zmęczona. Wiedziała, że musi mieć energię na następne trzy doby, jeśli mają zdobyć jak najwięcej informacji.
Rozejrzała się wokół. Trou Noir, ta Incendie i reszta wilków znajdujących się w pomieszczeniu już dawno zasnęła.
Z drugiej jednak strony bardzo nie chciała tu być, ale teraz już nie było odwrotu. Przecież nie mogła jak gdyby nigdy nic wyjść w jaskiń i pójść z powrotem na tereny watahy.
- Niby czemu nie możesz po prostu wyjść?
Wadera wrzasnęła, kiedy zauważyła leżącego przy niej widmowego kocura. Prawdopodobnie to był ten sam kot, z którym przeprowadziła krótką konwersację nad jeziorkiem.
- Nie wrzeszcz tak, bo wszystkich obudzisz - Kot omiótł spojrzeniem śpiące wilki - Jak na mój gust, sprawa jest prosta: chcesz stąd wiać, no to zwiewaj. Nad czym się tyle zastanawiasz?
Scarlet prychnęła i powoli wstała.
- Wiesz, w odróżnieniu do ciebie, to mnie inni widzą.
- Nie dasz rady się przekradnąć? Przecież jest noc. Myśleliśmy, że jesteś tym zwiadowcą...
- Bo.... jestem. Ale póki co nie mam po co wracać - westchnęła wadera - Na dodatek ledwo cokolwiek widzę.
- A kto tu mówi o wracaniu? - syknął duch kota - To przecież oczywiste, że pozbędą się ciebie, gdy tylko odkryją, że nie jesteś już tak użyteczna jak kiedyś.
- Yesterday nie jest taki.
- Albo to ty nie dopuszczasz do siebie tej myśli. Czasami nie wszystko jest takie, jakie się na pierwszy rzut oka wydaje.
Dalej już nie mówił, tylko spoglądał raz na Scarlet, a raz na towarzyszącego jej Trou Noir, który spał twardo od dłuższego czasu. A wilczyca wpatrywała się w lodowe wrota, którymi tutaj weszli. Jakby nie patrzeć, Sivve nie zamykał tych drzwi na klucz. Ewentualnie Kiba mogła zostawić przy drzwiach strażników, a uzbrojeni strażnicy mogli stanowić na chwilę obecną problem. Wadera musiałaby szybko wysmyknąć się przez, no tak.... strasznie dużo ważące drzwi, mające zapewne z tysiąc lat. Ale co potem? Nawet, jeżeli strażnicy przysnęli, to przecież nie znała na pamięć planu jaskiń.
Taa... może by jej się udało, gdyby tylko mogła stać się chociaż na kwadrans takim niewidzialnym kotem.
Scarlet usłyszała kroki, mogące zwiastować powrót Griviera i Nicolette. Nieśli kawał mięsa renifera.
Incendie obudziła się natychmiast, zupełnie jakby aż z krainy snów wyczuła intensywny zapach mięsa.
Wokół kawałka renifera zebrała się już w kole większość wilków.
- Co jest? - zapytała, nieśmiało podchodząc do nich. Wkrótce dołączył do niej ziewający Trou Noir, czy raczej Blue Tornado.
- Lepiej coś zjedzcie, dobrze radzę - odparł Grivier - Kiba chce się z wami wkrótce widzieć. Powinna po was zaraz kogoś wysłać.
Mięso miało nieco dziwny zapach...
- No jedzcie - mruknęła Incedie - Nie jest zatrute.
Scarlet i Trou Noir wymienili niespokojne spojrzenia, ale zaraz zabrali się do jedzenia razem z pozostałymi. Mięso tego renifera było już stare i nieświeże, ale na chwilę obecną Scarlet nie zwróciła na to zbyt dużej uwagi. Dostali coś do jedzenia. To najważniejsze.
Zdążyła wziąć ledwie jeden kęs, a usłyszeli głośne otwieranie lodowych drzwi. U ich progu stanął Sivve, duży szary strażnik, który poprzedniego dnia zaprowadził ich do Kiby. Wilk przywołał gestem dwójkę nowych wilków.
Super. Scar właśnie zdała sobie sprawę, że nie przespała ani jednej godziny. Starając się jak najmniej kołyszeć, dołączyła do towarzysza.

* * *

Sivve wprowadził ich do jaskini Kiby, a potem został wysłany przez nią na polowanie, zostawiając dwójkę drżących z zimna wilków sam na sam z przywódczynią.
- Jak się spało? - zapytała z uśmiechem Kiba, jednak nawet nie próbowała, aby uśmiech wyszedł szczerze.
- Doskonale, chociaż mogłoby być trochę cieplej - zauważył Trou Noir.
- Taka jest Północ, moi mili. Przyzwyczaicie się.
To mówiąc wstała i wyszła z pomieszczenia. Scarlet i Trou Noir domyślili się, że mają iść za nią. Teraz znaleźli się w obszerniejszej jaskini. Scarlet dostrzegła stosy ksiąg i zwojów porozstawianych po kątach jaskini, jak i również magazyny ziół, przypominających waderze jaskinie Uzdrowicielki.
Kiba zatrzymała się przy dużym płótnie powieszonym na ścianie.
- Spójżcie - Wskazała na płótno - To mapa naszych terenów. Lepiej ją sobie zakodujcie w pamięci. A przy okazji, mam dla was wasze pierwsze zadanie.
Usiadła na jednym z futer.
- Co będziemy musieli zrobić? - zapytał basior o kolorowej grzywce.
- Zadanie jest proste. Wczoraj dostałam wiadomość od mojego zaufanego informatora, że pewien członek Watahy Krwawego Szafiru kręci się na naszych terenach. Jak najszybciej go zlokalizujcie i przyprowadźcie go do mnie żywego. Wtedy zastanowie się, czy was przyjąć.

< Trou Noir? > Nie wiem jak tobie, ale mi Hikaru pasuje idealnie do roli nieproszonego gościa. Wesołych Świąt wszystkim :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz