Patrzyłam na Yesterday'a i myślałam co ja mam robić. Patrzyłam na niego przez kilka minut i wydusiłam z siebie to zdanie.
-Proszę daj mi prostą odpowiedź tak lub nie - powiedziałam z załzawionymi oczami.
-No wiesz ja... - zaczął mówić ale nie dokończył zaczął się zastanawiać
-Proszę daj prostą odpowiedź mam dość tych podchodów - powiedziałam patrząc prosto w oczy basiora.
- Ptrzebuję czasu na przemyślenie tego w spokoju- odparł spoglądając na mnie a następne gdzieś w dal.
- Dobrze dziś o północy przyjdź tu i daj mi odpowiedź- stwierdziłam patrząc w ziemię
-Nie wiem czy powinnaś zostawać sama- odparł patrząc z lekkim zakłopotaniem
-Obiecuję Ci, że do północy nic nie zrobię i będę tu czekać-oznajmiłam i położyłam się na trawie
-Dobrze - dodał i szybko dobiegł po chwili nie było już go widać usiadłam i mój towarzysz usiadł obok mnie.
-Czy aby na pewno wiesz co robisz? - zapytał mnie w myślach gdyż poruzumiewaliśmy się za pomocą telepati
-Wiem, ma czas na przemyślenie tego- stwierdziłam spokojnie
-Wiesz co robisz w to nie wątpię-odparł - ale.... - zaczął zdanie
-Ale wiem, że są małe szanse na odpowiedź "tak" - stwierdziłam smutna
-Dokładnie, nie obawiasz się tego? - zapytała lekko zmartwiony
-Obawiam i to cały czas - rzekłam patrząc na tygrysa
-To był chyba zły pomysł aby to mówić- stwierdził i odwrócił wzrok
-Może... Ale nie mogłam tego w sobie dusić - odpowiedziałam po chwili namysłu
-Lepsza zła prawda niż dobre kłamstwo - odparł i położył się obok mnie, położyłam się na niego i zasnęłam. Dręczyły mnie sny a raczej koszmary. W których zostałam wygnana na pustyni lodowe i zamknięt przejście a tamta wataha której pomogliśmy przeganiała mnie na tereny ludzi, skąd uciekałam. Potem pozwolono mi wrócić do watahy, ale wszyscy mnie wyśmiewali i odwrócili się o de mnie. Obudziłam się z krzykiem był wieczór coś około 18.00 godziny, to był straszny koszmar. Usiadłam i czekałam na północ i przyjście wilka.
<Yesterday? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz